Hotel, korty tenisowe i plażę chce zbudować nad Jeziorem Stęszewskim inwestor. Sęk w tym, że wszystko to ma powstać w miejscu, o którego ochronę od lat walczą ekolodzy.
Las i łączka nad jeziorem z wyjątkiem jednej małej działki (0,11 ha) należą do inwestora, który zamierza wybudować tam hotel. Nie ma jednak pozwolenia na inwestycję, które posiada z kolei Henryk Ladorski, właściciel owej niewielkiej działki leżącej zaledwie kilkadziesiąt metrów od jeziora. Uzyskał on pozwolenie Lasów Państwowych na wycinkę drzew na obszarze ponad 1 tys. m kw. Wygląda na to, że dogada się z inwestorem. - Prowadzę rozmowy z firmą, która posiada grunty naokoło mojej działki i chce zbudować na niej hotel - przyznaje Ladorski.
Ekolodzy są załamani: - Tyle lat walki o tak cenny teren... - mówią przekonani, że inwestycja zniszczy przyrodę. Zdaniem Ladorskiego budowa hotelu nie musi oznaczać degradacji środowiska. - Inwestycja może być tak wykonana, że będzie bezpieczna dla przyrody. A obszar z unikalnymi storczykami można wydzielić i zrobić z niego minirezerwat. Byłaby to kolejna atrakcja dla gości - przekonuje.
Sprawa nabrała rozpędu, gdy w ubiegłym tygodniu pracownicy Energetyki Poznańskiej rozkopali leśną drogę prowadzącą do działki Ladorskiego, by doprowadzić prąd. Zdaniem ekologów przyłącze energetyczne zostało założone bezprawnie. Dlaczego? W latach 1998-99 poprzednie władze Pobiedzisk i Starostwo Powiatowe w Poznaniu wydało Ladorskiemu pozwolenie na budowę domku letniskowego i wykonanie na działce przyłącza energetycznego o mocy 9 kW.
W lipcu ubiegłego roku zastępca burmistrza podpisał kolejną decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania tego samego terenu, mimo iż poprzednie decyzje nadal były ważne. Tym razem władze zgadzały się na przyłącze o dużo większej mocy - 120 kW. Samorząd przyznaje, że to błąd. - Nie spojrzałem dokładnie, o jaką działkę chodzi - przyznaje Ireneusz Antkowiak, wiceburmistrz Pobiedzisk.
Stowarzyszenie Ekologiczne "Dla Przyszłości" ze Stęszewka złożyło protest w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, które przyznało mu rację. SKO nakazało także wznowić postępowanie w sprawie zabudowy tego terenu. Kolejne decyzje miały być uzgadaniane z ekologami.
Jutro na spornym terenie zjawią się inspektorzy nadzoru budowlanego ze starostwa, którzy ocenią, czy prace odbywają się zgodnie z prawem.
Na niewielkiej, podmokłej łączce nad Jeziorem Stęszewskim rośnie ok. 250 gatunków roślin naczyniowych, z czego kilka ściśle chronionych (jak storczyki), częściowo chronionych lub bardzo rzadkich i ginących. Ekolodzy chcą, by obszar Stęszewka włączyć do Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka. W ciągu ostatnich kilku lat zebrali w tej sprawie pozytywne opinie wielu instytucji z Wojewódzką Komisją Ochrony Przyrody na czele. Starają się także, by na łączce utworzyć tzw. użytek ekologiczny.
|