W związku z niedaleką perspektywą wejścia do Unii Europejskiej należałoby jak najszybciej zająć się rozbudową polskiej bazy hotelowej. Urzędnicy, biznesmeni, inwestorzy z całej Europy przyjeżdżający do Polski w sprawach służbowych lub też prywatnych muszą mieć możliwość noclegu oraz wyżywienia.
Także Polacy mieszkający za granicą nie omieszkają odwiedzić swojego ojczystego kraju lub też kraju swoich przodków. A według prognoz organizacji turystycznych chętnych ma być wielu. Do 2020 roku Europa ma być najchętniej odwiedzanym regionem, przez 717 mln mieszkańców z całego świata, co oznacza, że przypadnie jej prawie połowa w turystycznym rynku świata. Dodatkowo kraje basenu Morza Śródziemnego oraz Europy Środkowo - Wschodniej charakteryzować się będą największym wzrostem liczby przyjeżdżających, w tym Polska, gdzie przewidywane roczne średnie tempo wzrostu przyjazdów ma wynosić 4,4%. Dlatego też sieci hotelarskie z całego świata zaczynają budować swoje hotele na polskim rynku za ogromne pieniądze. Wzrost liczby obiektów hotelarskich spowoduje wzrost wymagań oraz oczekiwań odwiedzających, co przyczyni się do restrukturyzacji i unowocześnienia ofert hoteli.
Jednak do 2020 roku jeszcze bardzo daleko, a teraźniejszość nie jest tak optymistyczna jak prognozy. Możliwości jest wiele, ale na razie trzeba uporać się z malejącą frekwencją w polskich hotelach i motelach. Ludzie nie podróżują już tak chętnie jak kiedyś. W 2001 roku Polskę odwiedziło o 13,8 % mniej turystów i każdy z nich wydał około 27 dolarów na każdy dzień pobytu, a od 1997 średnia długość zmalała z 5,1 noclegu do 4,5(dane Instytutu Turystyki). Liczba turystów zmniejszyła się z 39 % (1995) do 32 % (2001).
Wygląda na to, że fundamenty rynku turystyczno-hotelarskiego znalazły się na bardzo niebezpiecznym i niestabilnym gruncie, a jakakolwiek poprawa przewidywana jest dopiero po roku 2006 . Jedynie hotele szczycące się większą ilością gwiazdek w swoim szyldzie najmniej odczuły kryzys. W hotelach cztero i pięciogwiazdkowych frekwencja nadal przekracza 50% mimo spadku z 58,9 do 52 %. Jest jednak drobna nadzieja na poprawę sytuacji na naszym rynku hotelarskim.
Odnotowuje się systematyczny wzrost odwiedzających inwestorów oraz biznesmenów z Europy Zachodniej i Południowej o prawie połowę. Jednak ci przede wszystkim zatrzymują się w hotelach cztero i pięciogwiazdkowych. Dlatego też właśnie tych hoteli przybywa najwięcej na polskim rynku hotelarskim (17 % porównując z rokiem 1999 ) i jak już wspomnieliśmy tylko te hotele mają frekwencje większą niż 50%. Zaskakujący jest fakt, że wraz ze wzrostem hoteli czterogwiazdkowych maleje ilość miejsc noclegowych, które oferują. Natomiast inaczej przedstawia się sytuacja w hotelach trzy i dwugwiazdkowych. Liczba oferowanych pokoi stanowi kolejno 47,2 oraz 23,3 % ogółu pokoi hotelowych.
Biorąc pod uwagę rozwój budownictwa hoteli prognozy na 2002 rok są obiecujące. Analiza rynku hotelowego wykazuje, że w obecnym roku powstanie o 1/3 hoteli więcej niż w poprzednich latach, a w przyszłym roku o 25%. Kolejne lata będą mniej owocne i wzrost stawianych hoteli w Polsce będzie wahał się od 5% do 12%.
Jednak dane te mówią o dalszej przyszłości a przecież inwestorzy nie są w stanie przewidzieć swoich inwestycji na turystycznym rynku polskim na 2008 czy 2010 rok. Miejmy nadzieję, że nie zapomną o mniejszych obiektach, które co prawda przynoszą mniejsze zyski, ale także są bardzo potrzebne.
|